MS z NP MS z NP
28
BLOG

Dwa lata temu (niepolityczne wspomnienie)

MS z NP MS z NP Rozmaitości Obserwuj notkę 1

To napisałem 2 lata temu, Michał miał 2,5 i od 2 miesięcy był w szpitalu:

Tobie ufam Jezu.
W czwartek rozmawialiśmy z lekarzami jakie mają dalej plany, w piątek pojechałem do żony do szpitala, seria rozmów z lekarzami i choć stan Michałka był poważny ale stabilny, to postanowiliśmy wracać do domu. Gdy wracaliśmy (piątek popołudniu w Warszawie) zadzwoniono do mnie, że stan Michałka się gwałtownie pogorszył i lekarze z trudem sobie radzą. Natychmiast zawróciłem i zacząłem mozolny powrót do szpitala. Gdy dojechaliśmy okazało się, że defibrylacja jest nieskuteczna i od godziny 16:30 lekarze ręcznie masują serce Michałka. Szybko poinformowali nas o sytuacji i zaproponowali dalszą drogę postępowania ale z uwagi na jej ryzyko zadali nam pytanie "realizujemy czy przestajemy reanimować ?". Pomimo wahań nie potrafiłem powiedzieć "przestańcie reanimować, Michał od nas odchodzi". Po 3 godzinach zebrał się zespół aby wdrożyć dalszą procedurę, i wtedy okazało się, że zaproponowanej drogi nie ma (duża dynamika i nie mam na razie siły dokładnie opisywać zdarzeń). Poinformowano nas, że w tej sytuacji lekarze zaprzestaną dalszej reanimacji, zostanie wyłączony defibrylator (ICD) (nie było potrzeby, gdyż był on już wtedy rozładowany, co oznacza iż rozładował się w 19 dni) wszczepiony Michałkowi, a my będziemy mogli w spokoju towarzyszyć w ostatnich chwilach naszego synka na tym świecie. Aparatura została odłączona około godziny 19:30 (cały czas działał respirator), a my zostaliśmy zaproszeni do sali, gdzie leżał Michałek. Modląc się, trzymaliśmy Michałka za rączki, czekając na jego odejście. Co jakiś czas zaglądała do sali lekarka dyżurna. To był straszny czas dla nas. Michałek był poobijany od 3 godzin ręcznego masażu, ze sporym poparzeniem skóry na klatce piersiowej od zewnętrznego defibrylatora, z krwiomoczem oraz krwawieniem z przewodu pokarmowego, potem doszła gorączka.
Nic więcej nie potrafię z tego czasu na razie opisać.
Około 1 w nocy stan Michałka był bez zmian, więc po konsultacji z lekarką dyżurną postanowiliśmy pojechać do domu mając umowę, że gdyby Michał jednak odchodził, to mają zaczekać z procedurami do naszego przyjazdu (w nocy to max 30 min.).
Rano pojechaliśmy do szpitala, gdzie okazało się że stan Michałka się leciutko poprawił (nie ma krwiomoczu) a na południe wyznaczono kolejne konsylium.
Ponownie przeprowadzono badania, które wypadły lepiej niż się spodziewano więc postanowiono ponownie uruchomić procedurę przygotowania Michałka do ewentualnego przeszczepu.
Działo się dużo ale nie mam siły tego opisywać.
Obecnie Michałek ma odłączoną aparaturę defibrylującą, oddycha przez respirator, a serce pomimo nieprawidłowego rytmu cały czas bije na tyle mocno, że Michałek dalej żyje i jest z nami.
Wiemy, że kryzys może przyjść w każdej chwili, a lekarze są bezradni, i nawet ta podarowana doba jest tylko dzięki woli Boga, dlatego Jego miłosierdziu zawierzamy całą sytuację, błagając jeżeli taka będzie Jego wola aby jeszcze nie powoływał Michałka do Swojej Chwały, modlimy się o kolejny Cud wierząc i ufając.
Jezu Ufam Tobie

link

tutaj można poczytać, co  obecnie dzieje się z Michałkiem

MS z NP
O mnie MS z NP

Przeczytaj i pomódl się za mojego synka i za nas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości